Weekend na mazurach z psem daleko od miasta – złap oddech w dziczy. Rzuć wszystko i wyjedź w Bieszczady albo na mazury. Kiedy moje życie zaczyna nabierać takiego rozpędu, że ciężko mi się zatrzymać biorę psa i uciekam do natury. Choć na chwilę wybieram się na spacer do puszczy, albo do miejsca gdzie zatrzymuje się dla mnie czas. Zabieram ze sobą jego pracę i myślę o wszystkich tych, którzy podążają za słynnym „rzuć wszystko i wyjedź w Bieszczady”. Muzeum kultury Bojków w Myczkowie. Rzucić wszystko i wyjechać, ale w drugą stronę, nie do Bieszczad ale z Bieszczad, musieli ci, którzy zamieszkiwali te tereny przez wieki. Aug 29, 2022 - Użytkownik Pomysłowanka udostępnił post „Pomysł na kubek… ☕️🏔 Rzuć wszystko wyjedź w Bieszczady…. #rzucwszystkoijedzwbieszczady #rzućwszystkoijedźwbieszczady #kubekemaliowany #kubekhandmade” na Instagramie. Obserwuj jego konto i zobacz 14 pozostałych postów. Magiczne Bieszczady – rzuć wszystko i jedź w Bieszczady bo naprawdę warto! Rzuć wszystko i jedź w Bieszczady, oj jak bardzo to hasło jest prawdziwe…. Już od kilku lat odkrywam w sobie nową pasję, którą są góry. Z racji tego, że pochodzę spod Wrocławia przemierzałam dotychczas głównie masywy najbliższych Sudetów, jednak . Bieszczadzkie Połoniny Nie ma najmniejszego sensu opisywać bieszczadzkich szlaków, ścieżek przyrodniczo-historycznych czy tras wycieczkowych, już tyle o tym napisano. W każdym sklepiku, kiosku, w budce przy wejściu na szlak lub schronisku dostaniemy za niewielkie pieniądze mapy i przewodniki z opisanymi wszystkiego czego potrzebujemy. W Bieszczadach niewiele jest miejsc naprawdę niedostępnych, prawie przez każdy grzbiet czy stok prowadzi bardziej lub mniej wyraźna ścieżka. Posiadając dobrą mapę i minimum wiedzy, jak się nią posługiwać, nie będziemy mieli problemów jak poruszać się w bieszczadzkich górach. Lepiej zastanówmy się, po co jeździmy w góry. Chyba po to aby poprawiać sobie kondycje, samopoczucie, dotlenić się, wyciszyć czy odstresować, ale przede wszystkim po to, żeby zobaczyć niezwykłe widoki, a Bieszczady dostarczają ich mnóstwo. Trzeba tylko wiedzieć, kiedy przyjechać, gdzie się wybrać, no i oczywiście wypad w góry musimy dobrać do naszych potrzeb i możliwości. Więc kiedy jechać ?. Chyba nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi. O każdej porze roku bieszczadzkie połoniny przyciągają rzesze turystów, choć są miesiące i miejsca w których wędrując przez długi czas nie napotkamy człowieka. Najwięcej turystów przyjeżdża latem, w okresie wakacyjnym, w górach, w tym czasie zobaczyć można piękne rośliny kwiatowe, borówczyska, cudowne górskie widoki, dzień jest długi, a szlaki suche, więc można do woli wędrować. W lato jest też coś, co nie wszystkim pasuje i nie wszyscy lubią – to wszechobecny tłok, pensjonaty, hotele, restauracje, szlaki pękają w szwach, więc jeśli ktoś nie lubi to odradzam tę porę roku. Kolejnym okresem, w którym warto przyjechać w Bieszczady to jesień – druga połowa września. Przynajmniej ten termin doradza nam większość informatorów i przewodników i przyznać trzeba, że coś w tym jest. Przede wszystkim nie ma tłoku, krajobraz gór nabiera pięknych kolorów, które najbardziej uwidaczniają się rankiem i przed zachodem słońca, pogoda jest doskonała, nie ma upałów, z połonin mamy niespotykaną latem przejrzystość powietrza. „Niesamowite” – to najczęściej pojawiające się słowo jakie spotkałem w opisach jesiennych w Bieszczadach. A jakie słowo kojarzy nam się z zimą ? To słowo to „Inwersja”. Zamiast spadku temperatury wraz ze wzrostem wysokości mamy jej zwyżkę. W prostych słowach, czym wyżej wejdziemy, powietrze jest cieplejsze. W efekcie czego w dolinach temperatury są niższe niż na szczytach. Inwersja najczęściej występuje w lutym i w marcu, kiedy słońce świeci coraz dłużej i coraz mocniej, panuje wtedy doskonała widoczność, następuje zatrzymywanie zanieczyszczeń powietrza przy powierzchni ziemi. Wychodząc w góry pod stopami będziemy mieli morze mgieł, a z bieszczadzkich gór, zobaczymy oddalone o ponad 150 km (w linii prostej) Tatry. Widok przepiękny, tego nie da się opisać, to trzeba zobaczyć osobiście. Ciekawostka: W Pszczelinach w gminie Lutowiska rośnie najgrubsza jodła w polskich lasach. Ma 517 cm obwodu na wysokości 130 cm od ziemi. Do tego niezwykłego drzewa prowadzi ścieżka przyrodniczo-dydaktyczna „Jodła”. W bieszczadzkich lasach jest sporo podobnych pomnikowych okazów. Bieszczadzki Park Narodowy Zamiar utworzenia parku narodowego w Bieszczadach pojawił się już w 1948 roku. W trzy lata potem inicjatywę tę podjęli działacze PTTK, lecz na jej zrealizowanie potrzeba było poczekać dobre dwadzieścia lat. Pierwszy krok w tym kierunku uczyniło dopiero Prezydium ówczesnej Wojewódzkiej Rady Narodowej w Rzeszowie podejmując w 1965 roku stosowną uchwałę, lecz parku nadal nie utworzono. Po wielu staraniach dopiero latem 1973 roku ukazało się rozporządzenie Rady Ministrów powołujące do żyda Bieszczadzki Park Narodowy. Faktyczna działalność parku została rozpoczęta l listopada 1973 roku. Dzisiaj Bieszczadzki Park Narodowy to jeden z najważniejszych terenów chronionych w Europie. Jest największym górskim parkiem narodowym w Polsce, a zarazem trzecim co do wielkości w kraju. W 1998 roku park został wyróżniony „Dyplomem Europejskim” przyznanym przez Radę Europy w uznaniu za ochronę wyjątkowo cennych zasobów przyrodniczych. Od 2002 roku Bieszczadzki Park Narodowy, jako jedyny w Polsce, należy do elitarnej sieci europejskich obszarów dzikiej przyrody. Obecnie Bieszczadzki Park Narodowy ma powierzchnię ok. 29 tysięcy ha. Większa część jego terenu podlega ścisłej ochronie, a turyści mogą się poruszać wyłącznie po szlakach znakowanych. Otulinę BPN stanowią dwa parki krajobrazowe: Ciśniańsko-Wetliński (46 tysięcy ha) i Doliny Sanu (33 tysiące ha). Na ich terenie ruch turystyczny nie jest regulowany, natomiast ogranicza się budownictwo i działalność gospodarczą. System ochrony przyrody w Bieszczadach uzupełniają rezerwaty: leśne i należy, aby chronić bogactwa przyrodnicze i kulturowe na styku Polski, Ukrainy i Słowacji (bo przypomnijmy Bieszczady wznoszą się na terenie właśnie tych trzech państw) utworzono trzy parki narodowe oraz Międzynarodowy Rezerwat Biosfery „Karpaty Wschodnie”. Centralną częścią rezerwatu biosfery jest Bieszczadzki Park Narodowy. Przylegają do niego: Park Krajobrazowy Doliny Sanu i Ciśniańsko-Wetliński Park Krajobrazowy. Bieszczadzki Park Narodowy na południu graniczy ze słowackim parkiem narodowym „Połoniny” i ukraińskim Użańskim Parkiem Narodowym, a od wschodu z także położonym na Ukrainie Nadsańskim Parkiem Krajobrazowym. Powstanie Międzynarodowego Rezerwatu Biosfery „Karpaty Wschodnie” pomogło w nawiązaniu współpracy pomiędzy przyrodnikami i samorządami z trzech państw. Dzięki temu lepiej można koordynować ochronę przyrody i rozwój turystyki w całych Bieszczadach. Na Połoninach Bieszczadzkiego Parku Narodowego Na Połoninę Wetlińską – najniższą z bieszczadzkich Wetlińska (1253 m) rozciąga się od Połoniny Smerka (1222 m) aż do Brzegów Górnych. Jest długim i widokowym masywem górskim porośniętym w partiach szczytowych trawami, ziołoroślinami i borówczyskami. Las sięga na niej do około 1060 m i nie przesłania grzbietu ciągnącego się przez Przełęcz M. Orłowicza (1099 m) aż do schroniska „Chatka Puchatka” (1228 m). Jedna z najatrakcyjniejszych krajobrazowo tras w Bieszczadach co widać na zdjęciach. Szlak czerwony, czas przejścia to około 6 godzin. Ze schroniska PTTK można zejść do Przełęczy Wyżnej gdzie znajduje się pomnik w kształcie bramy Jerzego Harasymowicza polskiego poety. Obok pomnik ofiar gór. Ponadto parking dla samochodów osobowych, toalety, bar letni, kiosk z pamiątkami oraz busy, którymi dostaniemy się do Wetliny. Ciekawostka: Najwyższe partie Bieszczadów wraz z parkiem narodowym po wejściu Polski do Unii Europejskiej włączono do sieci Natura 2000. Ponadto cały tzw. obszar natury został uznany za jedną z najwartościowszych w Europie ostoi fauny puszczańskiej, ze wszystkimi dużymi drapieżnymi ptakami i ssakami. Czy wiesz że… Bieszczady wznoszą się na terenie trzech państw: Polski, Ukrainy i Słowacji (w tym ostatnim kraju jako Bukowskie Wierchy). Bieszczadzki Park Narodowy to jeden z najważniejszych terenów chronionych w Europie. Stanowi centralny element Międzynarodowego Rezerwatu Biosfery „Karpaty Wschodnie”. Pomnik z drzewa dębowego to dzieło Piotra Zbrożka z Przemyśla. Konstrukcja bardzo dobrze wkomponuje się w stanowi wymiar historyczny i symboliczny. Poświęcona jest ludziom walczącym o września odbędą się uroczyste obchody odsłonięcia pomnika. Pomnik przedstawia uskrzydlone wrota, stanowiące bramę do wolności, przez które widać najwyższy szczyt polskich Bieszczadów – Tarnicę. Rzeźbę z naturalnych materiałów wykonał Piotr Zbrożek, artysta z Przemyśla. Konstrukcja, która bardzo dobrze wkomponuje się w krajobraz, nawiązuje do sztuki budowlanej tych terenów. Idea pomnika ma wielowymiarową symbolikę. Stanowi ona wymiar historyczny i symboliczny. Rzeźba poświęcona jest ludziom walczącym o wolność w czasach PRL i stanowi symbol Bieszczadów jako krainy wolności. Budowla ważny 10 ton, a do jego wykonania zużyto ponad 10 metrów sześciennych. Jego wysokość przekracza 6 metrów. Piotr Zbrożek pracował nad wykonaniem tej rzeźby ponad 4 miesiące. CZYTAJ TAKŻE: Ryk jeleni prześladuje turystów w Bieszczadach. Czy jest się czego bać? Pomysł budowy pomnika w Wołosatem Pomysł budowy pomnika zrodził się kilka lat temu. Wszystkie starania udało się zakończyć w roku okrągłej 40. rocznicy podpisania porozumień ustrzycko-rzeszowskich, które zakończyły strajki rolników w Ustrzykach Dolnych i Rzeszowie. Porozumienie podpisano 19 lutego w Rzeszowie, a już 20 lutego 1981 roku akceptowano umowę między strajkującymi rolnikami, a władzami PRL w Ustrzykach Dolnych. To czwarte po Gdańsku, Szczecinie i Jastrzębiu Zdroju, porozumienie społeczne zawarte w latach 1980 i 1981. Odnosiło się do problemów wsi i rolników, ale miało również charakter egzystencjalny. Żądanie rejestracji NSZZ „Solidarność” Rolników Indywidualnych spełniono 12 maja 1981 roku. Bieszczady zawsze kojarzyły się z wolnością. Były i jeszcze wciąż są schronieniem dla ludzi, którzy jej poszukują, a realizację tej idei odzwierciedla się w haśle „Rzuć wszystko i wyjedź w Bieszczady”. Uroczystości odsłonięcia pomnika Uroczyste odsłonięcie pomnika poświęconego Ludziom Wolności i Solidarności z Bieszczad – Walczącym o Wolność, Godność i Suwerenną Polskę odbędzie się 25 września. O godzinie 10:00 wydarzenie zostanie zainaugurowane mszą świętą w kościele pw. św. Anny w Ustrzykach Górnych. Następnie, około godziny 12:15, nastąpi odsłonięcie rzeźby. Zgromadzeni goście przejdą symbolicznie przez bramę Wolności i zapalą Ogień Wolności. Autor: Kamil Mielnikiewicz W Bieszczadach powstał pomnik upamiętniający ludzi wolnych W Bieszczadach powstał pomnik upamiętniający ludzi wolnych Rzuć wszystko i wyjedź w Bieszczady! 27 sierpnia 2015 Choć sezon wakacyjny powoli już się kończy, to miejscowości turystyczne przeżywają nadal prawdziwe oblężenie. A wszystko za sprawą wspaniałej pogody, która tego lata dopisała jak nigdy wcześniej. Jednak nie wszyscy są amatorami zatłoczonych bałtyckich plaż. Właśnie dla takich osób doskonałą alternatywą jest wyjazd w góry. Dlaczego więc nie wybrać się w Bieszczady? Bieszczady od wielu lat są celem wędrówek włóczykijów i samotników. Panuje ogólne przekonanie, że są to dzikie góry gdzie można odpocząć od zgiełku miasta oraz natłoku obowiązków i jest w tym wiele prawdy. Tych, którzy spodziewają się kompletnej dziczy czeka rozczarowanie ponieważ (jak każde inne miejsce, którego głównym źródłem dochodów jest turystyka) tutaj też można natknąć się na wiele kramów z kiczowatymi pamiątkami, a z głośników w większości restauracji zamiast spokojnej poezji śpiewanej słychać popularne piosenki. Jednak nie należy się zniechęcać – to tylko mała niedogodność w porównaniu z piękną przyrodą i widokami. W Bieszczadach występują gatunki roślin i zwierząt, których nie można spotkać w żadnym innym miejscu w Polsce, a pierwotne lasy bukowe są domem dla m. in. żubrów, żbików i jeleni. Miłośnicy sztuki i folkloru też nie będą się nudzić: w wielu miejscowościach znajdują się galerie rzemiosła ludowego oraz ikon. Jest to też region, z którym wiążą się niesamowite legendy. Od strony praktycznej nie ma problemu ze znalezieniem noclegu dostosowanego do naszych potrzeb. Wpisując w wyszukiwarkę hasło „Bieszczady noclegi” możemy wybierać z szerokiego wachlarza ofert: od pól namiotowych po apartamenty. Dla górołazów obowiązkowym punktem wyjazdu są słynne Połoniny Wetlińska i Caryńska, a także najwyższy szczyt polskich Bieszczadów – Tarnica (1346 m Wejście kamienistym szlakiem nie należy do najłatwiejszych, ale wszystko rekompensują piękne widoki na szczytach. Jeśli z kolei zatęsknimy za opalaniem i pływaniem (również żaglówkami, rowerkami wodnymi i kajakami) możemy odpocząć nad Zalewem Solińskim. Ci, którzy jeszcze nie zdecydowali gdzie spędzą tegoroczny urlop niech dobrze przemyślą popularne hasło „ a może tak rzucić wszystko i pojechać w Bieszczady?” . Tekst i foto: Karolina Bula Strona używa ciasteczek (cookies). Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Czytaj więcejZamknij Rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady? Jak często słyszę to – kultowe już – hasło. Najczęściej powtarza je chyba mój szef, który (zgaduję) nigdy Bieszczadów na oczy nie widział… A więc i ja dałam się skusić i (bardzo spontanicznie!) zdecydowałam (w zasadzie zdecydowałyśmy z koleżanką) o wypadzie w Bieszczady. Tym razem był to bardzo krótki wypad poprzedzony szybkim zwiedzaniem Lublina (to dziwne, że mając tak wielu znajomych z tego miasta, byłam tam pierwszy raz w życiu!). Górski krajobraz ukazał nam się już w połowie drogi z Lublina w stronę wsi Nasiczne (nieopodal szczytu Dwernik-Kamień, 1004 Ponieważ dotarłyśmy tam względnie późno (spacer po górach o po 23:00 niewątpliwie może być gratką dla osób bardziej zaznajomionych z górami, ale ja się do tej kategorii nie poczuwam) przygotowałyśmy plan na następny dzień i… dobranoc! Informacje praktyczne: Co zabrać na górską wędrówkę? warto zainwestować w buty trekkingowe za kostkę, z dobrą, nie ślizgającą się podeszwą – to ważne zwłaszcza w przypadku nieprzewidzianych deszczów! ponieważ pogoda lubi płatać figle – dobrze jest mieć ze sobą kapelusz, który uchroni naszą głowę przed słońcem, ale trzeba też pamiętać o zabraniu lekkiej kurtki przeciwdeszczowej lub sztormiaka, nie chcemy wędrować mokrzy. należy mieć ze sobą gotówkę, gdyż za wejście na teren Bieszczadzkiego Parku Narodowego płaci się kilka – kilkanaście złotych (w zależności od wieku oraz ilczby możliwych wejść). Nasze bilety (studenckie) kosztowały 6 złotych. przyda się mapa (koniecznie analogowa, w końcu jedziemy odciąć się od świata, w góry, gdzie jeśli jest zasięg, to na pewno Ukraiński!) z zaznaczonymi szlakami turystycznymi. Taka mapa nie jest droga a pozwoli nam ze spokojem przemierzać górskie szlaki (często zawiera też informację o czasie i długości przemierzanej trasy, zmianach wysokości oraz ciekawych miejscach w pobliżu) aparat jest koniecznym gadżetem podczas takiej wędrówki, co prawda widoki są niezapomniane, warto je jednak uwiecznić i móc pochwalić się znajomym (lub zmienić domyślną tapetę naszego komputera na taką naszego autorstwa 😉 ) kije do nordic walking (lub w tańszej wersji – prosty, wytrzymały i odpowiednio długi drewniany kij) przydadzą się podczas górskiej wędrówki. Poprawnie używane pomagają nam wspinać się i wędrować odciążając przy tym nasze nogi (podobno w około 30%). Ponadto, wspierają nas na nierównym terenie i pomagają zachować równowagę, tam gdzie jest to naprawdę trudne. Wtorek nie przywitał nas radosnym, rozlewającym się słońcem. Ale to dobrze – Połonina Wetlińska, którą miałyśmy zamiar przespacerować nie jest szczególnie zalesiona, nie można też mówić o cieniu; upał i słońce byłyby więc niewskazane. 🙂 Trasa (być może) dla wielu nie stanowi wyczynu. Nie szłyśmy jednak po wyczyn. Dla mnie spacer po górach przypominał o moim wcześniejszym pobycie w Nasicznem i wielu perypetiach z tym związanych, ponadto dał też możliwość odizolowania się od zewnętrznego świata i telefonów (choć nie mogę powiedzieć, że w pełni odcięłyśmy się od internetu, gdyż fotka na fejsa poszła 😉 ). Punkt startowy – sklepik w Wetlinie. Siedząc tam kilka dłuższych chwil i przygotowując kanapki, miałyśmy okazję spotkać naprawdę ciekawe osobistości. Byli panowie, którzy z wypchanymi plecakami i namiotami śmigali zdobywać kolejne trasy, był pan, który nagabywał wszystkich wolnostojących wędrowców i raczył ich swoimi opowieściami, wreszcie były też kobiety, czy nawet całe rodziny. Wszystkich łączył jeden cel – ruszyć żółtym szlakiem i okiełznać Połoninę Wetlińską. Oni też pewnie rzucili wszystko i wyjechali w Bieszczady. Nieco ponad godzinę drogi od rozpoczęcia żółtego szlaku w Wetlinie docieramy do Przełęczy Orłowicza. Czas na zdjęcia, odpoczynek. Stamtąd mamy co najmniej dwie możliwości – kierować się w stronę drugiego końca Połoniny lub ruszyć w kierunku Smerka (szczytu dostępnego dla turystów). Do Smerka tylko 20 minut – idziemy! A do przełęczy jeszcze wrócimy! Smerek (czasem nazywany też Wysoką) ma 1222 m wysokości. Na części udostępnionej turystom znajduje się żelazny krzyż, ustawiony w miejscu, gdzie niegdyś piorun zabił turystę. Wracamy na Przełęcz i kierujemy się w stronę schroniska Chatka Puchatka. Wg oznaczeń na szlaku – droga nie powinna nam zająć zbyt dużo czasu – podobno około dwie i pół godziny, trzeba jednak doliczyć nasze wszystkie postoje na fotografowanie widoków (oraz te dłuższe, na odpoczywanie i podsypianie na szlaku 😉 ). Chatka jest schroniskiem, które stoi “na drugim końcu” Połoniny Wetlińskiej. Nie ma prądu, ani wody, nie jest jakoś specjalnie ogrzewane. Biorąc jednak pod uwagę, że w połowie drogi do schroniska złapał nas deszcz i nieszczególnie suche dotarłyśmy na miejsce – muszę przyznać, że Chatka spełniła się świetnie w roli Dachu nad Głową 🙂 Deszcz trzeba było przeczekać. Czekałyśmy my i wielu innych turystów (wędrowców?), którzy schronili w Chatce. W schronisku usłyszałyśmy, że w niekrótkim czasie ma rozpętać się burza – dlatego podjęłyśmy decyzję o szybkiej ewakuacji i zrezygnowałyśmy z planów wydłużenia zejścia o wędrówkę czarnym szlakiem. Bieszczady po deszczu niesamowicie pięknie się prezentują – woda zaczyna dosyć szybko parować (mimo deszczu, ogólnie jest jednak ciepło) tworząc fantastyczne obrazy i widoki! Po drodze miałyśmy również okazję przyjrzeć się efektowi niebanalnej współpracy Polsko – Szwajcarskiej: toalecie ekologicznej! Dalej mijamy również dwa ważne miejsca – kamienie upamiętniające Jerzego Harasymowicza (tego poetę, który dużo o Bieszczadach pisał) oraz kamień – wspomnienie tych, którzy w górach zginęli i tych, którzy niosą pomoc – członkom GOPRu. Zejście z Połoniny kończy się w Brzegach Górnych (chyba, że tu zaczynamy, wtedy jest spora szansa, że wylądujemy w Wetlinie 😉 ). Ze względu na burzliwe prognozy pogody oraz niewczesną porę – zakończyłyśmy naszą wędrówkę tutaj, nie próbowałyśmy nawet zdobywać drugiej, sąsiadującej z Wetlińską, Połoniny Caryńskiej. Szybki powrót do Wetliny zawdzięczamy miłemu Panu, który sam dopiero co dotarł do Brzegów i jechał właśnie odebrać z Wetliny swoją rodzinę. I wiecie co? Nie należy wierzyć prognozom pogody. One się nie sprawdzają, a temperatura i słońce, które uraczyły nas tamtego wieczora, w pełni zniwelowały niesmak po niedawnym deszczu! A ze względu na to, że wyjazd nam się udał – obie świetnie się bawiłyśmy, miałyśmy czas dla siebie samych – własnych przemyśleń, rozkmin, ciszy; ale też dla siebie nawzajem – już dziś ustanowiłyśmy, że był to nasz I Doroczny Zjazd Bieszczadzki! Zobaczymy, czy za rok uda nam się również rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady?

rzuć wszystko i wyjedź w bieszczady